13 Apr
13Apr

Niektóre kobiety piszą do mnie z miejsca bardzo bliskiego – z sąsiedniej ulicy, z innego miasta na Śląsku. Ale są też takie, które wsiadają w pociąg, w samochód i jadą wiele godzin, żeby spędzić ze mną tę jedną, konkretną chwilę.
I ja za każdym razem jestem tym poruszona do głębi.Agnieszka przyjechała z okolic Łodzi.
I powiedziała: „Nawet gdyby żadne zdjęcie nie wyszło, to i tak było warto.”A przecież wcześniej, zanim przyjechała, miało prawo pojawić się w głowie milion myśli:
– Czy to nie za daleko?
– A może bez sensu?
– A jeśli nie wyjdę dobrze?
– A co, jeśli się zawiodę?Znam te myśli.
Bo słyszę je w rozmowach z Wami bardzo często.
Zwykle są cichym głosem w tle. Ale są.
I właśnie dlatego tak wiele kobiet odkłada tę decyzję.
Na potem. Na kiedyś. Na jak będę gotowa.Agnieszka nie odłożyła. Zaufała. Przyjechała.
I zrobiła coś dla siebie.W studiu było dużo śmiechu. Ale były też momenty ciszy, spojrzeń, małych wzruszeń.
Było światło – to fotograficzne, i to drugie, które pojawia się, kiedy kobieta nagle zaczyna patrzeć na siebie inaczej.To było spotkanie, które zostaje na długo.
I jestem ogromnie wdzięczna, że mogłam w nim uczestniczyć.

Jeśli Ty też odkładasz wszystko na później… może właśnie teraz jest dobry moment.
Napisz do mnie. Porozmawiamy. Bez zobowiązań – z życzliwością i uważnością.

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.